Retrospektywa Akiry Kurosawy: Droga przez czas. Bilety wkrótce w sprzedaży.
W dniach 16 listopada – 14 grudnia zapraszamy razem z Stowarzyszeniem Kin Studyjnych i Awareness Distribution na przegląd filmów AKIRY KUROSAWY: Droga przez czas.
Nazwisko Akiry Kurosawy przywołuje mitologię i wielkość powojennej japońskiej kultury: moment, kiedy świat zachwycił się bogactwem i różnorodnością dalekowschodniego kina. Nazywany często generałem lub cesarzem, Kurosawa zajmował w tym krajobrazie miejsce szczególne. Z jednej strony, wiele swoich dzieł poświęcił krytyce feudalnego dziedzictwa kraju i powojennym japońskim bolączkom, co czyni go twórcą bez mała narodowym. Z drugiej – zasięg jego kina i skala jego zainteresowań znacząco wykraczały poza japońskie wyspy. William Szekspir, Fiodor Dostojewski, kino Bengalczyka Satyajita Raya i dramaty Maksyma Gorkiego to tylko niektóre z inspiracji, jakie przetwarzał w swoich filmach. W porównaniu z pozostałymi gigantami klasycznego kina japońskiego, Kenjim Mizoguchim i Yasujirō Ozu, Kurosawa jawi się jako twórca najskuteczniej łączący lokalne inspiracje z zachodnim kanonem i humanistycznymi wartościami.
W latach 40. i 50. Kurosawa był niezwykle aktywnym reżyserem, realizując średnio jeden film rocznie. Na tle japońskiej branży tego okresu, działającej w ramach niezwykle prężnego systemu studyjnego, nie było to niczym niezwykłym (w samym 1954 roku na ekrany trafiło blisko 400 japońskich filmów!). Taka częstotliwość pracy pozwalała testować rozmaite tematy i konwencje. Choć Kurosawę od początku ciągnęło do filmów osadzonych w przeszłości, po wojnie kręcił też opowieści realistyczne, nierzadko o lekkim zabarwieniu propagandowym. Dopiero jednak premiera osadzonego w XII wieku „Rashomona” z 1950 roku sprawiła, że reżyser zyskał sławę międzynarodową i na dobre zaczął być kojarzony z obrazami średniowiecznej, feudalnej Japonii. To wcielenie Kurosawy wspaniale wybrzmiewa w programie przeglądu zorganizowanego przez Stowarzyszenie Kin Studyjnych: oprócz „Rashomona” zobaczymy dwa inne arcydzieła historyczne Kurosawy z lat 50., czyli „Siedmiu samurajów”, bodaj jego najsłynniejszy film, oraz szekspirowski „Tron we krwi”.
We wszystkich trzech w główną rolę wcielił się Toshiro Mifune: ulubiony aktor Kurosawy, którego intensywną współpracę z reżyserem można porównać do artystycznego tandemu Andrzej Wajda-Daniel Olbrychski. Mifune gra w filmach Kurosawy w różnych rejestrach – ekspresyjnym w „Rashomonie”, na poły komicznym w „Siedmiu samurajach” – i idealnie uosabia rozedrgany typ bohatera przednowoczesnej Japonii: kraju rozrywanego wojnami, bratobójczymi spiskami oraz ostrymi kontrastami społecznymi. Epickie freski Kurosawy z lat 50. to jedne z najpiękniejszych czarno-białych filmów w historii kina, łączące dynamizm z malarskością, pełne atmosfery obrazy przyrody z wyrafinowanymi kostiumami i scenografią. Reżyser współpracował przy nich z najlepszymi autorami zdjęć w branży: Kazuo Miyagawą i Asakazu Nakaiem.
Dwa kolejne filmy w przeglądzie SKS pochodzą z późnego okresu twórczości Kurosawy. Niegdysiejszy cesarz japońskiego kina zmagał się od lat 60. ze znalezieniem finansowania swoich filmów, rozpadem japońskiego systemu studyjnego, zmieniającymi się gustami widowni. Zarówno „Dersu Uzała” jak i „Ran” to wyjątkowe filmy stworzone jakby na przekór tym przeciwnościom losu. Pierwszy jest jedynym filmem Kurosawy bez dialogów w języku japońskim: zrealizowanym w Związku Radzieckim peanem na cześć nieokiełznanej przyrody. Drugi to summa jego dorobku, projekt wieńczący kilkadziesiąt lat kina samurajskiego, którego Kurosawa, obok Masakiego Kobayashiego, pozostaje niekwestionowanym mistrzem. Droga od „Rashomona” do „Ran” jest wędrówką od tworzonego z zapałem nowatorskiego kina do majestatycznego fresku, w którym widz przyjmuje zdystansowaną boską perspektywę i podziwia wizualne kompozycje stworzone przez generała panującego nad każdym aspektem swojego przedsięwzięcia.
Filmy Kurosawy, pochodzącego z rodziny samurajów, układają się w niepowtarzalny ekranowy kodeks bushidō, który otrzymuje w jego ujęciu zarówno apoteozę, jak i miażdżącą krytykę. Zapraszamy do fascynującego świata, w którym genialne rzemiosło łączy się wizjonerskim, zapierającym dech epickim nerwem.
Sebastian Smoliński
Organizatorzy: Stowarzyszenie Kin Studyjnych, Awareness Distribution
Partnerzy medialni: Filmweb, KINO, Pełna sala, SpoilerMaster – Podcast do słuchania po seansie, Magazyn Torii, MEK
Opracowanie tekstów: Sebastian Smoliński
Projekt graficzny: Katarzyna Kaffka
16.11 Rashomon
Mistrzowsko skonstruowany, zagadkowy i przełomowy film Kurosawy. Nieoczekiwany sukces „Rashomona” na festiwalu w Wenecji w 1951 roku ułatwił japońskiemu kinu drogę na szczyt, a dla samego reżysera otworzył bodaj najważniejszą dekadę w karierze. Opowiadana przez chroniących się przed deszczem bohaterów historia bandyty, samuraja i jego żony fascynuje niejednoznacznością. Co wydarzyło się między tą trójką? Kto mówi prawdę? Upleciony z na przemian ekspresyjnych i impresyjnych momentów film to krytyka feudalnej Japonii (akcja dzieje się w XII wieku w Kioto) i zarazem komentarz do kraju pogrążonego w powojennym kryzysie. W „Rashomonie” filozoficzna spekulacja splata się z porywającą wizją przeszłości. Arcydzieło Kurosawy z Toshiro Mifune w roli głównej to wyprawa w głąb lasu w poszukiwaniu prawdy, która być może na zawsze pozostanie nieuchwytna.
23.11 Siedmiu samurajów
Najwspanialszy epos w historii japońskiego kina. „Siedmiu samurajów” zabiera nas w sam środek feudalnej, wyniszczonej wojnami XVI-wiecznej Japonii. Ubodzy wieśniacy szukają ochrony przed bandytami u równie ubogich roninów (wędrownych samurajów). Powstały w ten sposób sojusz dwóch stanów przejdzie próbę ognia, kiedy razem spróbują oni odeprzeć napad działających poza prawem rzezimieszków. Siłą „Siedmiu samurajów” jest precyzyjna, epicka, wypełniona szczegółami narracja, dzięki której poznajemy nie tylko tytułowych bohaterów, ale też całą wioskę: mikroświat, który lada moment może znaleźć się w zgliszczach. Okres zdjęciowy trwał aż 148 dni; w momencie premiery był to najdroższy z japońskich filmów. Ryzyko się opłaciło: duch przygody, kunszt bitewny i rozmach Kurosawy do dziś nie mają sobie równych.
29.11 Tron we krwi
Szekspir po japońsku? Legendarna adaptacja „Makbeta” w wykonaniu Kurosawy to mrożąca krew w żyłach wizja mieszająca europejskie źródła, azjatycki kontekst oraz autorski styl reżysera. Mroczna historia generała Washizu (Toshiro Mifune) oraz jego przenikliwej, podstępnej żony Asaji (Isuzu Yamada) to efekt przeniesienia na XVI-wieczną wyspę Hokkaido ponadczasowej tragedii o żądzy władzy oraz o cenie, jaką płaci się za zbrodnie popełnione w imię chorej ambicji. Kurosawa perfekcyjnie uzupełnia dramaturgię Szekspira (jak wspominał, „Makbet” był jego ulubioną sztuką Anglika) wyrafinowaną warstwą plastyczną inspirowaną teatrem nō oraz malowidłami tuszem (sumi-e) i ekspresyjnym wykorzystaniem świata przyrody, na czele z mgłą i deszczem. Donald Richie nazwał „Tron we krwi” dziełem „lodowatym” – jest to widowisko formalnie doskonałe, okrutne i przepiękne wizualnie.
6.12 Dersu Uzała
Połowa lat 70. zastała Akirę Kurosawę w trudnym miejscu. Reżyser, rozczarowany zarówno japońskim, jak i hollywoodzkim przemysłem filmowym, próbował popełnić samobójstwo. Ów gest był interpretowany jako przyznanie, że opuszczają go twórcze siły. Z tej perspektywy majestatyczne obrazy ussuryjskiej tajgi i prosta opowieść o zamieszkującym jej tereny myśliwym Dersu (tuwański aktor Maksim Munzuk) okazały się wybawieniem. Zrealizowany głównie za pieniądze Związku Radzieckiego i kręcony w rosyjskich plenerach na taśmie 70mm, „Dersu Uzała” jest oparty na książkach przyrodnika i etnografa Władimira Arsenjewa, które Kurosawa przeczytał kilka dekad wcześniej. Jeden z ulubionych tematów reżysera – relacja człowieka i natury, dawnych obyczajów i nowoczesności – znajduje tu malarskie, liryczne rozwinięcie. Zdobywca Oscara dla najlepszego filmu zagranicznego.
14.12 Ran
W momencie premiery „Ranu” Kurosawa miał 75 lat: wiek godny mistrza. Historyczny spektakl, oparty luźno na „Królu Lirze” i legendach o Motonarim Mōrim, został zamierzony przez reżysera jako ukoronowanie własnej drogi twórczej. W historii pana feudalnego Hidetory i jego trzech wiarołomnych synów odbija się być może historia samego filmowca: starzejącego się giganta kina, któremu trudno odnaleźć się w nowej rzeczywistości. I tym razem produkcja została częściowo sfinansowana przez zagranicznego producenta, dzięki czemu film mógł mieć wymarzony przez Kurosawę rozmach i skalę (praca nad scenariuszem trwała dekadę). W „Ran” każdy detal kolorystyczny, każdy element scenografii i kompozycji kadru, zostały zaplanowane z rozmysłem przez szukającego perfekcji reżysera. Efektem jest fresk, w którym spojrzenie z dystansu kontrastuje z rozdzierającym dramatem podzielonej rodziny.
Repertuar: